2 lipca 2012

Cichy powrót


 Polańczyk Zdrój


Powrót dość cichy. Nasza skłócona para raczej się omijała. Ogólnie było już czuć zmęczenie, szczególnie podróżą.
Oboje z Paulą mamy chorobę lokomocyjną i czasami jazda jest dla nas katorgą.
U mnie ciekawe jest to, że jadę na północ Szwecji i nic mi nie jest, a czasami nie mogę dojechać autobusem kilku kilometrów na stare miasto.
No ta, ale wracając do naszej wyprawy, a raczej jej powrotu.
Wracając z Ustrzyk Górnych wstąpiliśmy do Polańczyka Zdroju, który to mieści się przy Jeziorze Solińskim












Spacerując natknąłem się na sikorę bogatkę karmiącą swoje młode. Młode ptaszki jednak opuściły gniazdo. zapewne była to lekcja latania, bądź jakiś nieszczęśliwy wypadek. mataka latała w około z dorodnymi dżdżownicami w dziobie, a oba pisklęta siedziały na drzewie.
Jedno widać silniejsze dumnie prezentowało się na znaku grilla, a drugie, mniejsze i wyraźnie słabsze kurczowo trzymało się konara.
Zrobiłem im kilka zdjęć. Przechodząc obok jedno z piskląt spadło. To było to słabsze z nich. Widać było, że nie umie latać, gdyż co kilka metrów spadało na ziemię.
Delikatnie je uchwiciłem i odstawiłem na drzewo.
matka natychmiast się nim zainteresowała i go nakarmiła.
Postanowiłem zostawić ptaszyny w spokoju. Jednak martwię się, że mógł je upolować jakiś kot, a kręciła się ich w  pobliżu cała masa.













Pospacerowaliśmy nad jeziorem. Było dość fajnie.
Jednak byliśmy tam krótko. Czas nas gonił do domu.
Wycieczka w Bieszczady była bardzo udana. Jesteśmy z Paulą bardzo zadowoleni, choć dla nas był to stanowczo zbyt krótki wypad.
Cóż ..... Czas było wracać .....

No, ale na pocieszenie, Bieszczady pożegnały nas pięknym poletkiem czterolistnych, a nawet pięciolistnych koniczynę. Kurcze, maleńkie skupisko tych szczęśliwych roślinek, na wielkiej łące. To chyba znaczy, że będziemy mieć w końcu szczęście.



Wróciliśmy w tym pozytywnym akcencie, wypoczęci, z naładowanymi bioakumulatorami i sporą kolekcją szczęśliwych koniczynek.

1 komentarz:

  1. Pięknie jest nad Soliną. Też tam byłam na początku czerwca. Patrząc na niebo na Twoich bardzo ładnych zdjęciach, pogodę miałam podobną. Brakowało słońca. Mam nadzieję, że młodych sikorek nie upolował żaden kot. Oby Ci ta koniczynka przyniosła szczęście. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zapraszam do komentowania.

Instagram

************************************************

lajki