28 listopada 2011

Making of "Blue water"

backstage

Na internecie znalazłem fajne zdjęcie wody lejącej się do kieliszka z fajnym rozbryzgiem po jego ściankach, oraz wokół niego.

Postanowiłem wykonać coś podobnego.
Było już grubo po północy, jednak nieodparta pokusa zrobienia kilku zdjęć nie dawała mi spokoju.
Ustawiłem kieliszek, dałem białe tło z kartki papieru i oświetliłem go dwoma świetlówkami i jedną żarówką energooszczędna o barwie światła 2700K.

Ustawiłem aparat na statywie i zacząłem ów sesję.
Wiadomo.... żeby zatrzymać ruch wody w powietrzu trzeba użyć czasów o minimalnej wartości ok. 1/500s, co i tak nie daje fajnego i ostatecznego efekty "zamrożenia"




Rezultaty było maaaaaarne... światło było za słabe, a może nie tyle słabe, co jakoś mało kontrastowe.
Zmęczenie też nie dawało mi jak "lepiej pomyśleć" i sesję
 tą przełożyłem na następny dzień.

Drugiego dnia już przeniosłem się w dogodniejsze miejsce. Ustawiłem sobie białe tło, aparat, i blendę.
Kieliszek już nie ustawiłem pionowo, a po skosie. Wykorzystałem do tego statyw i kawałek listewki.
Wszystko osłoniłem białą folią, żeby nie poplamić otoczenia lejącą się wodą. Biel zarazem działała jak lekki dyfuzor i blenda zmiękczając światło na obiekcie.

Dodatkowo, dla efekty wodę zabarwiłem na niebiesko. Użyłem do tego atramentu.

Wyniki były lepsze, ale i tak słabe. Światło od przodu lampy tworzyło refleksy na tle. Po za tym światłocień na cieczy nie rysował się zbyt ładnie.



Dużo lepsze rezultaty w takiej sprawie daje światło flesza skierowane od tyły, zza obiekty, a najlepiej i tła. 
Wtedy, gdy jest ono dość przeźroczyste to światło je pięknie rozświetla, ale i dostateczna jego ilość przez nie przechodzi, by oświetlić nasz fotografowany przedmiot.
Moim zdaniem takie kierowanie światła się idealnie nadaje do fotografowania cieczy, czy szkła.

Ustawiłem lampę zewnętrzną na statywie, zrobiłem jej dyfuzor z białej koperty i umieściłem za tłem.
Odbłyśnik skierowałem lekko od dołu z lewej strony, żeby uniknąć refleksów w obiektywie z bezpośredniego światła.



No, ale cóż? Zepsuła się fotocela i nie miałem jak zsynchronizować lampy z aparatem.
Rozwiązanie najszybsze w tym wypadku było jedno.
Ustawienie długiego czasu ekspozycji z zamkniętą przysłoną i ręczne wyzwalanie błysku lampy.
Rezultaty wyszły dość fajnie. Dostrojenie sprzętu i odpowiednie ustawienie świateł dało fajne efekty.



I tak przez zrządzenie losu i wynikające z tego kombinowanie wyszła dość fajna sesja.
Zapraszam

6 komentarzy:

  1. bardzo ładne, a jaki sprzęt.. O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. No jestem w szoku o.O
    ile z tym wszystkim kombinowania..
    Ale zdjęcia na prawdę robią wrażenie :)
    Szczerze mówiąc [nie obraź się] wydają mi się bardziej wyraziste i mające głębię. A te na flogu - oświetlenie, mocne oświetlenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. @[b]dzbanuszekxd[/b] - To są te same zdjęcia. Na flogu czasami "system przerabia" i się mogą różnić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę podziwiam upór w dążeniu do celu:)Jak widać opłacało się

    OdpowiedzUsuń
  5. I coś nowego nauczyłem się :) Brawo, fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bomba! dlaczego ja dopiero teraz to tutaj znajduję?

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zapraszam do komentowania.

Instagram

************************************************

lajki